Ciszy nocy nie przerywał żaden, najcichszy nawet dźwięk. Księżyc świecił
jasno, nadając otoczeniu niezwykły, mroczny klimat. Klimat smutku i
samotności. Krople deszczu, spływające po szybie odbijały jego światło,
podobnie jak łzy młodej dziewczyny siedzącej po drugiej stronie okna na parapecie, otulonej w
gruby koc. Zaszklonymi oczami wpatrywała się w ciemne niebo i gwiazdy.
Do piersi przytulała ramkę ze zdjęciem. Dziewczyna uniosła dłoń i
delikatnie palcami dotknęła twarzy na fotografii.
- Dlaczego mamusiu? - szepnęła, a nowe potoki łez pojawiły się na jej twarzy, ciałem wstrząsały spazmatyczne dreszcze. Wtuliła policzek w zimną szybę. Nic nie mogło ukoić jej serca rozdzieranego żalem rozpaczy.
- Dlaczego mamusiu? - szepnęła, a nowe potoki łez pojawiły się na jej twarzy, ciałem wstrząsały spazmatyczne dreszcze. Wtuliła policzek w zimną szybę. Nic nie mogło ukoić jej serca rozdzieranego żalem rozpaczy.
- Elwira, czas wstawać. - Dziewczyna została obudzona delikatnym dotykiem dłoni. Czuła, że każdy mięsień jej ciała jest obolały po nocy spędzonej w niewygodnej pozycji na twardym parapecie.
- Kochanie, spędziłaś tu całą noc?
- Ciociu, tak bardzo mi jej brakuje - powiedziała ledwie słyszalnym głosem Elwira, walcząc z kolejnymi łzami cisnącymi się jej do oczu.
Katarzyna przytuliła siostrzenicę, jej oczy
również zrobiły się wilgotne.
- Wiem kochanie, mi też jej brakuje. - Dławiąca gula umiejscowiła się w jej gardle. Czuła, że nic więcej nie zdoła powiedzieć. Trwały tak przez chwilę aż w końcu Elwira ześlizgnęła się z parapetu ocierając łzy i wyszła z pokoju. Katarzyna podążyła za nią wzrokiem. Bała się o siostrzenicę, to biedne dziecko utraciło najbliższą osobę, a za chwilę miało rozstać się i z nią.
Elwira wzięła prysznic i ubrała się. Wszelkie czynności wykonywała mechanicznie, wcale się nad nimi nie zastanawiając. Chwyciła do ręki szczotkę i rozczesała swoje długie, sięgające do pasa, blond włosy. Dopiero teraz spojrzała w lustro. Była wysoką, szczupłą siedemnastolatką o intensywnie niebieskich oczach, dodatkowego uroku i tajemniczości dodawała im brązowa plamka zajmująca prawie ćwierć prawej tęczówki.
- Elwira! Pośpiesz się! Zaraz musimy jechać!- Z zamyślenia wyrwało ją wołanie ciotki. Wyszła z łazienki, ze swojego pokoju zabrała torebkę i zeszła do kuchni. Nie tknęła jednak śniadania, nie była w stanie.
Kilkanaście minut później siedziała w samochodzie ciotki i jechała na lotnisko. Pogrążona we własnych myślach, nie zamieniła z Katarzyną ani słowa. Musiała zamieszkać u ojca, na drugim końcu świata. A przynajmniej czuła się tak, jakby właśnie taki dystans miała niebawem pokonać. Dlaczego właściwie musiała wyjeżdżać? Jej dom był tutaj, nie chciała go opuszczać. Ale czy miała jakieś wyjście?
Dopiero na lotnisku, gdy Elwira miała przejść przez odprawę, ciotka przytuliła ją.
- Kocham cię ciociu - szepnęła dziewczyna.
- Ja ciebie też skarbie. Pamiętaj, dzwoń jak najczęściej i przyjeżdżaj, gdy tylko będziesz miała ochotę.
- Nie chcę wyjeżdżać... - Elwira postanowiła podjąć ostatnią próbę przekonania ciotki, by pozwoliła jej zostać, choć dobrze wiedziała, że to nic nie da.
- Wiem, ale będzie lepiej jeśli pojedziesz. Przynajmniej na jakiś czas. Ojciec na ciebie czeka.
- Nie interesował się mną przez tyle lat, to i teraz nie powinien oczekiwać, że do niego pojadę...
- Kochanie... - Katarzyna nie wiedziała co powiedzieć, nie chciała, by siostrzenica wyjeżdżała, ale zdawała sobie sprawę, że tak będzie dla niej lepiej.
- Niedługo się zobaczymy. Leć już - powiedziała cicho ciotka, powstrzymując cisnące się do oczu łzy. Elwira raz jeszcze przytuliła kobietę, po czym przeszła przez kontrolę bezpieczeństwa. Nie wiedziała, że z oddali przypatruje się jej pewien mężczyzna. W jego wnętrzu toczyła się brutalna walka. Z jednej strony pragnął podejść do niej, pożegnać się, a może nawet zatrzymać ją, nie pozwolić jej wyjechać. Z drugiej jednak strony wiedział, że nie może tego uczynić. Poza tym było już za późno, przeszła przez kontrolę.
- Żegnaj kochanie - szepnął. W tym momencie blondynka odwróciła się i spojrzała w jego kierunku. Widząc go, przystanęła na chwilę.
- Wiem kochanie, mi też jej brakuje. - Dławiąca gula umiejscowiła się w jej gardle. Czuła, że nic więcej nie zdoła powiedzieć. Trwały tak przez chwilę aż w końcu Elwira ześlizgnęła się z parapetu ocierając łzy i wyszła z pokoju. Katarzyna podążyła za nią wzrokiem. Bała się o siostrzenicę, to biedne dziecko utraciło najbliższą osobę, a za chwilę miało rozstać się i z nią.
Elwira wzięła prysznic i ubrała się. Wszelkie czynności wykonywała mechanicznie, wcale się nad nimi nie zastanawiając. Chwyciła do ręki szczotkę i rozczesała swoje długie, sięgające do pasa, blond włosy. Dopiero teraz spojrzała w lustro. Była wysoką, szczupłą siedemnastolatką o intensywnie niebieskich oczach, dodatkowego uroku i tajemniczości dodawała im brązowa plamka zajmująca prawie ćwierć prawej tęczówki.
- Elwira! Pośpiesz się! Zaraz musimy jechać!- Z zamyślenia wyrwało ją wołanie ciotki. Wyszła z łazienki, ze swojego pokoju zabrała torebkę i zeszła do kuchni. Nie tknęła jednak śniadania, nie była w stanie.
Kilkanaście minut później siedziała w samochodzie ciotki i jechała na lotnisko. Pogrążona we własnych myślach, nie zamieniła z Katarzyną ani słowa. Musiała zamieszkać u ojca, na drugim końcu świata. A przynajmniej czuła się tak, jakby właśnie taki dystans miała niebawem pokonać. Dlaczego właściwie musiała wyjeżdżać? Jej dom był tutaj, nie chciała go opuszczać. Ale czy miała jakieś wyjście?
Dopiero na lotnisku, gdy Elwira miała przejść przez odprawę, ciotka przytuliła ją.
- Kocham cię ciociu - szepnęła dziewczyna.
- Ja ciebie też skarbie. Pamiętaj, dzwoń jak najczęściej i przyjeżdżaj, gdy tylko będziesz miała ochotę.
- Nie chcę wyjeżdżać... - Elwira postanowiła podjąć ostatnią próbę przekonania ciotki, by pozwoliła jej zostać, choć dobrze wiedziała, że to nic nie da.
- Wiem, ale będzie lepiej jeśli pojedziesz. Przynajmniej na jakiś czas. Ojciec na ciebie czeka.
- Nie interesował się mną przez tyle lat, to i teraz nie powinien oczekiwać, że do niego pojadę...
- Kochanie... - Katarzyna nie wiedziała co powiedzieć, nie chciała, by siostrzenica wyjeżdżała, ale zdawała sobie sprawę, że tak będzie dla niej lepiej.
- Niedługo się zobaczymy. Leć już - powiedziała cicho ciotka, powstrzymując cisnące się do oczu łzy. Elwira raz jeszcze przytuliła kobietę, po czym przeszła przez kontrolę bezpieczeństwa. Nie wiedziała, że z oddali przypatruje się jej pewien mężczyzna. W jego wnętrzu toczyła się brutalna walka. Z jednej strony pragnął podejść do niej, pożegnać się, a może nawet zatrzymać ją, nie pozwolić jej wyjechać. Z drugiej jednak strony wiedział, że nie może tego uczynić. Poza tym było już za późno, przeszła przez kontrolę.
- Żegnaj kochanie - szepnął. W tym momencie blondynka odwróciła się i spojrzała w jego kierunku. Widząc go, przystanęła na chwilę.
Ich oczy spotkały się.
- Żegnaj - szepnęła, unosząc rękę w geście pożegnania. Po czym ruszyła dalej, w kierunku swojego przeznaczenia.
http://www.youtube.com/watch?feature=player_embedded&v=j85iLHc7bC8&autoplej=0&kolorek=123456&typek=1
- Żegnaj - szepnęła, unosząc rękę w geście pożegnania. Po czym ruszyła dalej, w kierunku swojego przeznaczenia.